Choć od czasów kryzysu gospodarczego praktyka hiszpańskiej sjesty została oficjalnie zawieszona, Hiszpanie wciąż pozostają wierni swojej tradycji. Jak wygląda obecnie ich popołudniowa przerwa? Typowa hiszpańska sjesta to nic innego jak filozofia relaksu w formie 20-30 minut drzemki. Praktykowana tradycyjnie po obiedzie, pomiędzy godziną 15.00 a 17.00 – wyjaśnia Kinga Sokołowska, starszy ekspert ds. ekonomicznych z Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Hiszpanii. Choć godziny sjesty pozostają niezmienne, obecnie mało kto wykorzystuje ją na sen. – Najczęściej wiąże się z celebrowaniem posiłku. Pracujący Hiszpanie często wykorzystują ten czas zarówno do spotkań biznesowych, jak i towarzyskich.
Sjesta oznacza zatrzymanie normalnego rytmu życia, szczególnie w mniejszych miastach, które w tym czasie zamierają. Jest to widoczne zwłaszcza w okresie letnim, kiedy temperatury są bardzo wysokie. Przestają pracować banki, mniejsze sklepy czy punkty usługowe. Nie załatwia się spraw urzędowych – nawet przez telefon. Za to restauracje i bary tętnią życiem.
W czasie sjesty gastronomiczne lokale wypełniają się gwarem klientów, ucztujących przy stołach zastawionych lokalnymi przysmakami. W przypadku Hiszpanów ucztowanie ma zdecydowanie dosłowny charakter. Ich lunch składa się z przystawek, dania głównego i deseru. Często posiłkom towarzyszy także dobre, hiszpańskie wino.
Jak ten specyficzny rytm dnia przekłada się na efektywność pracy Hiszpanów i stan hiszpańskiej gospodarki? – W zależności od rodzaju pracy odpoczynek zapewniony sjestą może być korzystny lub zbyt relaksujący i odprężający – przyznaje Sokołowska. Z całą pewnością bardzo dobrze wpływa na samopoczucie Hiszpanów oraz na branżę gastronomiczną, która jest kluczowym elementem kultury i gospodarki Półwyspu.
Obawy związane z niekorzystnym wpływem sjestowania na rozwój gospodarczy Hiszpanii doprowadziły jednak do oficjalnego zawieszenia tradycyjnej praktyki w 2012 roku. W celu zwiększenia produktywności pracy w 2005 roku premier Hiszpanii, José Luis Rodrigue z Zapatero, wycofał sjestę z urzędów państwowych. 7 lat później, w związku z trwającym w Hiszpanii kryzysem, praktyka ta została całkowicie zawieszona, pod wpływem presji Komisji Europejskiej, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Mimo oficjalnych decyzji, Hiszpania wciąż żyje własnym, ustalonym od pokoleń rytmem. – Sjesta jest tak silnie wpisana w świadomość i zwyczaje mieszkańców kraju, iż mało prawdopodobne, żeby jakikolwiek typ zarządzania mógł ten stan zmienić ad hoc – twierdzi ekspert. Z jej obserwacji wynika, że większość instytucji nadal pozostaje wierna dawnym przyzwyczajeniom. – Niektóre z nich skróciły czas na odpoczynek do 1 godziny. Natomiast w przypadkach, gdzie oficjalnie wyeliminowano sjestę, można mówić o spowolnieniu rytmu pracy i biurowym odprężeniu.
Oczywiście rozwiązanie to ma też swoje minusy. – Problemem jest kwestia opieki nad dziećmi, zwłaszcza tymi w wieku przedszkolnym – przyznaje Sokołowska. – Wiele osób korzysta z pomocy rodziny, głównie dziadków. Niektóre z firm oferują możliwość przyzakładowych żłobków i przedszkoli.
Choć późne powroty z pracy zmuszają hiszpańskich rodziców do wydatków na opiekę dla dzieci lub dodatkowe zajęcia pozaszkolne, przyzwyczajenie do tradycyjnego planu dnia pozostaje silniejsze. I najwyraźniej sprzyja ich zdrowiu. – Wg raportu Bloomberga opublikowanego w lutym br. Hiszpania znalazła się na 1. miejscu w rankingu najzdrowszych krajów świata, detronizując Włochy. – podkreśla Sokołowska. – Jednym z ocenianych parametrów był właśnie styl życia.
Hiszpanie nadrabiają rodzinne i towarzyskie zaległości w długie, ciepłe wieczory, które pozwalają im aktywnie korzystać z dnia jeszcze kilka godzin po pracy. Uwielbiają też wspólne wyjazdy, na które chętnie poświęcają każdy dłuższy weekend. W ten sposób łapią równowagę między życiem prywatnym a zawodowym, mimo późnych powrotów z pracy.