O FIRMIE
Skontaktuj się
-
Michał Sekunda
Dyrektor handlowy -
22 517 88 66
-
michal.sekunda@seka.pl
- Formularz kontaktowy
Pelixar S.A.
Dron na ratunek
Dron to przede wszystkim szybka reakcja i szybkie przeniesienie środków ratunkowych do poszkodowanego.
Rozmowa z Marcinem Swystunem, prezesem zarządu Pelixar S.A.
ROZMAWIAŁ: Maciej Mazerant / Magazyn SEKA
Bezpieczeństwo nad wodą poprawia się czy pogarsza? Jakie są Państwa obserwacje – co jest największym problemem?
Jak dowiadujemy się z informacji Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, Polska jest niechlubnym liderem wśród krajów Unii Europejskiej pod względem utonięć. Niestety, podczas ostatnich wakacji utonęło, głównie nad jeziorami, 214 ludzi. Tylko w ciągu 3 dni sierpnia utonęło 30 osób. Tych niepotrzebnych śmierci przecież można uniknąć. Podczas kontroli wykonanej przez Najwyższą Izbę Kontroli podsumowano tę sytuację jednym zdaniem: „zbyt mało ludzi, wyposażenia oraz pieniędzy”. Z obserwacji firmy Pelixar S.A. wynika, że oprócz niskiej świadomości społecznej, często na kąpieliskach brakuje właśnie dobrego wyposażenia, które pozwala dotrzeć do osoby zagrożonej w krótkim czasie, wesprzeć akcję ratunkową i kupić cenne sekundy, często ratujące życie.
Skąd pomysł na wykorzystanie drona w ratownictwie wodnym?
Dron pozwala przede wszystkim dotrzeć do poszkodowanego w bardzo krótkim czasie i podać „pomocną dłoń” potrzebującemu. W tej sytuacji osoba będąca w zagrożeniu otrzymuje maksymalnie szybko środki ratunkowe, co wielokrotnie zwiększa jej szanse na przeżycie. W sytuacji zagrożenia życia liczą się sekundy. Nie ma środka ratunkowego, który byłby w stanie szybciej dotrzeć do poszkodowanego niż dron. Mówimy tu o czasie potrzebnym na przygotowanie, ewentualne wodowanie i przebycie drogi oraz – co ważne – lokalizację tej osoby. Z powietrza jesteśmy w stanie zdecydowanie szybciej i łatwiej znaleźć człowieka, któremu trzeba podać środki ratunkowe, lub dokonać bardzo szybkiego przeszukania rejonu w celu weryfikacji zgłoszenia. Dużą, nawet bardzo dużą, plagą wśród służb morskich SAR są właśnie fałszywe zgłoszenia, których liczba w sezonie letnim przekracza często kilka dziennie. Wszystkie zgłoszenia wymagają weryfikacji. To odciąga ratowników od faktycznego niesienia pomocy i angażuje ich w czynności, które można wykonać zdecydowanie szybciej przy pomocy środków lotniczych, dronów.
W jakich sytuacjach dron się sprawdzi, a w jakich nie?
Dron to przede wszystkim szybka reakcja i szybkie przeniesienie środków ratunkowych do poszkodowanego. Można go „aplikować” wszędzie i bez konieczności instalowania specjalnej infrastruktury technicznej. Dron startuje i ląduje na plaży, na skrawku trawnika, więc może być zastosowany na każdym kąpielisku lub nadmorskiej plaży. To duża zaleta. Dron sprawdzi się w każdej sytuacji, kiedy trzeba dostarczyć szybko środki ratunkowe, kiedy trzeba zlokalizować osobę tonącą, kiedy musimy zweryfikować zgłoszenie, kiedy należy rozpocząć holowanie osoby, aby skrócić czas i dystans do podjęcia jej z wody. To cenne sekundy i minuty, które ratują życie. Waga człowieka nie ma znaczenia, ponieważ nasze drony są zdolne do holowania osób, których nie podejmujemy z wody, np. tak jak śmigłowce. Człowiek jest holowany w kierunku ratowników lub miejsca, gdzie może samodzielnie już wyjść z wody. Co więcej, przypadki utonięć na nadmorskich kąpieliskach pokazują, że często osoby toną przy elementach ochrony brzegu morskiego. To takie charakterystyczne drewniane pale, fachowo nazywane systemem ostróg. W tych miejscach występuje bardzo duże niebezpieczeństwo dla ratownika i innego sprzętu wodnego, który może rozbić się o te pale. Może również dojść do nieintencjonalne go zgniecenia poszkodowanego podczas takiej akcji. Akweny, nad jakimi może latać nasz dron, to przede wszystkim obszar jezior, rzek tam, gdzie wyznaczone są kąpieliska oraz pas nadmorski i kąpieliska morskie. Należy przyjąć, że rejon działania to promień do maksymalnie kilku kilometrów, jednak w praktyce ogranicza się on do aktywności w obrębie i w strefie przyległej do kąpieliska. Poszukiwaniami lub weryfikacją zgłoszeń mogą zająć się drony poszukujące, które są w stanie wykonać lot na dystansie nawet ponad 30 km, zatem mają ogromną zdolność do szybkiego i pewnego sprawdzenia terenu.
Dron versus ratownik – kto wygra pojedynek o życie tonącego?
Powiedziałbym, że dron i ratownik. Tu nie może być konkurencji, ale wsparcie. Ratownik otrzymuje narzędzie do ratowania ludzi. Nie zawsze dron będzie lepszy od ratownika. Ale są sytuacje, w których dron będzie szybszy, dotrze na miejsce, poda środki ratunkowe i rozpocznie holowanie. A w tym czasie, w kierunku osoby zmierza ratownik, aby udzielić pomocy. Dron ma wspierać działania ratowników,
a nie ich wyręczać. Nikt tak jak wyszkolony ratownik nie udzieli pomocy osobie poszkodowanej.
Jaka jest przyszłość tego typu rozwiązań w sytuacjach kryzysowych?
Uważam, że technologia bezzałogowa w niedługim czasie będzie całkowicie wspierać i tę branżę. Latające roboty wskażą osobę tonącą, używając do tego sztucznej inteligencji. Firma Pelixar S.A. już pracuje nad tego typu rozwiązaniami. Ratownik dostanie jeszcze doskonalsze narzędzia „wczesnego ostrzegania”. Obecnie bazujemy na wiedzy i doświadczeniu osób, które nas chronią na kąpielisku czy nad morzem. W niedługim czasie system będzie ostrzegał przed potencjalnym zagrożeniem lub od razu zaalarmuje. Ludzie toną po cichu. System monitoringu plaż, wsparty sztuczną inteligencją i dronami ratowniczymi to przyszłość.
Marcin Swystun
prezes zarządu Pelixar S.A.